 |
Był rok 1997... (aż dziw bierze, że były już komputery;), grudzień... było zimno jak cholera..., a LucasArts wygrzewał się po premierze kolejnej części gry Jedi Knight. No dobra, a teraz trochę poważniej...
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...
Tymi właśnie słowami zaczyna się Dark Force II. Jak nie trudno się domyślić jest to bezpośrednia kontynuacja Star Wars Dark Forces, czyli tzw. Sequel. (Od razu przepraszam za brak recenzji pierwszej części Dark Forces, ale nie mam skąd jej skombinować, jednakże kiedyś widziałem jej prezentację w programie Multimedialny Odlot emitowanym na Polsacie i Polonii 1. O ile dobrze pamiętam, gierka wyglądała naprawdę fajnie, może troszkę statycznie, ale przecież to było tak dawno... Posługiwaliśmy się praktycznie tylko broniami palnym tzn. laserowymi, a mocy chyba w ogóle nie było? Przeważały tam duże lokacje np. kaniony lub ogromne hale z wielkimi windami choć było też trochę wąskich tuneli) Ok., wracając do Dark Forces 2... to gra, która na pewno troszkę nowego wniosła w kategorii gier Star Wars. Opinie przed premierą były bardzo obiecujące, jednak prawda wyjdzie w praniu...
Pozwólcie , iż zacznę od strony audio-wizualnej... Pierwsze wrażenie... cool. Jak przystało na Lucasa - dźwięk grubo powyżej normy. Bardzo dobrze wykonane podkłady, oczywiście pasujące do sytuacji, lecz nie odbiegające specjalnie od znanych nam z filmów Star Wars. Co jak co, ale nie pochwalić grafiki to poważny błąd. Bardzo dobrze wykonane lokacje, nie dające wrażenia "pustości" pomieszczeń, dynamiczna, w miarę realistyczna animacja postaci i... Uwaga proszę państwa... wsparcie dla akceleratorów... tzn. Voodoo;) no i kilku innych. Praktycznie jedyny minus, jeżeli chodzi o Audio-Video to nienajlepsza gra aktorów w przerywnikach filmowych, trochę zbyt sztuczna tzn. "na odwal".
A teraz trochę o samej grze... Została ona podzielona na 20 misji, które łącza się (podobno;) w całość, tworząc w ten sposób trochę uproszczoną (podobno LucasArts nie tworzy uproszczonych fabuł?), ale całkiem zgrabną fabułę. A w niej oczywiście chodzi o zemstę na mordercy ojca Kyla Katarna, który to padł z rąk najpotężniejszego z Ciemnych Jedi; demonicznego Jereca. Ale zanim Kyle dorwie tego złego gościa będzie musiał wyrżnąć tony miecha;) i kilku półbossów np. gościa z dwoma mieczami - podkreślam z dwoma, a nie z podwójnym - Mrocznego Widma jeszcze nie było;) Gdyby nie zdolność posługiwania się mocami, była by to zwykła sieczka. Sorry, ale dla mnie to jest nadal tylko sieczka, niestety nie znalazłem z tej grze klimatu. Ponadto z czasem robi się nudna, nudniejsza, jeszcze nudniejsza i uninstall;), a jeszcze trochę monotonna...
...Ale jeszcze trochę pograjmy (muszę dojść do 4000 znaków;). Jaka by gra nie była musisz się do niej przyzwyczaić, no chyba że nie chcesz;), ponieważ jest dosyć długa. W jeden dzień nawet bez snu, obiadu, toalety, SZKOŁY, telewizji, spacerów i RODZICÓW nie przejdziesz;)
Z czym do ludzi?... np. z mieczem świetlnym... lightsaber to z pewnością najlepsza broń w grze (w Jedi Outcast też; w ogóle powinni go dorzucić do Quake zamiast np. BFG;) Ok., jesteśmy rycerzem i to do tego Jedi, machamy sobie jarzeniówką i... mamy Moc! W miarę kolejnych misji awansujemy na wyższe poziomy wtajemniczenia. Ulepszamy szybkość, skoki, widzenie przez ściany itp., później dodatkowe: perswazja, oślepianie, uleczanie i rzucanie piorunów. Ot i właśnie to "piorunowanie" dotyczy drugiej, Ciemnej strony mocy! No, właśnie, i to jest fajny pomysł: możliwość wyboru, nie musimy przecież grać po stronie Rebelii, możemy zasilić rzesze wyznawców Ciemnej Strony i w ten sposób dość znacząco wpłynąć na losy całej Galaktyki. Naturalnie dysponujemy wtedy nieco innymi możliwościami niż zwykły, szlachetny Jedi. Samo się ciśnie na język, iż gra ma dwa różne zakończenia.
Jakie jest Star Wars Jedi Knight: Dark Forces II? - sam każdy widzi... Jak na FPP/TPP - całkiem, całkiem. Jak na grę Star Wars - całkiem, całkiem albo i lepiej. Jak na grą LukasArts'a średnie. Jak dla mnie zaledwie dobre.
P.S. Około rok po premierze Jedi Knight ukazał się oficjalny dodatek pod nazwą Mysteries of the Sith. Trzeba przyznać, że jak na dodatek to cool datadisc z niego. Wprowadzono kilka naprawdę istotnych zmian np. można grać... kobietą - Marą! A nie mówiłem że cool;) - tylko imię jakieś... takie... nie... tego. 14 misji dla singleplayer + 16 aren? w multiplayu. Doszły nowe bronie: pistolet DL-44 (celownik podobny do tego z MDK, pamiętacie?), bomba oślepiająca, granatnik z samonaprowadzającymi pociskami oraz karabin karbonitowy (zamrażacz). Nowe moce: rzut mieczem, odepchnięcie, wizję (dzięki niej możesz wędrować i odkrywać mapę), łańcuch błyskawic oraz odporność na moc wroga (dostępną tylko w trybie multiplayer). Nowi wrogowie: goryle, ośmiornico-podobne stworki, pieski, walczące roboty, kilku nowych żołnierzy imperium (rebelianci też występują), strzelające kwiatki, piraci, kilka rodzajów kul-szpiegul, oraz stworek Ysalamiri, który neguje moc w zasięgu 10 metrów, są także posągi Jedi, które walczą mieczami świetlnymi. Mysteries of the Sith jest tak dobry, że spokojnie mógłby być uważany za kolejną część Jedi Knight. (Możliwe, ale ja tam wole Jedi Outcast - przynajmniej bez problemu współpracuje z TNT2 - w odróżnieniu od Dark Forces;)
--------------------------------------
Autor: [FPP]Smog
Aktualizacja: 08·12·2002 - 16:01
: DRUKUJ
|
|
