f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s   GRY | SERWERY GIER | BANNERY
 



 
 
 





  f·p·p · j·e·d·i ·k·n·i·g·h·t | Dark...

Twórczość

Darkman

CELA


   Gdy otworzyłem oczy miałem wrażenie, że patrzę na słońce. Zacząłem mrugać oczami by przyzwyczaiły się do jasności, którą widziałem. Dopiero po minucie zauważyłem, że spoglądam na białą ścianę. Spróbowałem podnieść się do góry i usiąść. Udało mi się dopiero za czwartym razem. Nie wiedziałem czemu, ale nie czułem mocy. To dziwne osłabienie skąd ono się wzięło? To zapewne sprawka Skaywalkera. Zapłaci mi za to. Cela jest nie duża i nie licząc pryczy, pusta. Wciąż mam zawroty głowy. Usiłuję wszelkimi sposobami przywrócić jasność myślenia, lecz bez skutku. Jak to możliwe, że nie ma mocy? Siedzę tak bezczynnie chyba z dwie godziny. Trochę doszedłem już do siebie. W końcu drzwi się rozsuwają i do pomieszczenia wchodzi nie kto inny jak Skaywalker. Stanął w drzwiach i spojrzał na mnie. Odwzajemniłem się tym samym, lecz nic nie mogłem wyczytać z jego twarzy.
- Przyszedłem by powiadomić cię o wyroku Rady. Zostałeś skazany na śmierć za zabójstwo strażników i włamanie do pałacu.
Spuściłem głowę. Więc to tak ma się skończyć? A co z zemstą? Poczułem się całkowicie bezsilny. Popatrzyłem na Skaywalkera i spostrzegłem, że ma przy sobie mój miecz.
- Czy to ty będziesz katem? – zapytałem.
- Nie. – odpowiedział spokojnie. – Ja postanowiłem ratować ci życie. Jeżeli zgodzisz się pojechać ze mną do akademii i wyrzekniesz się ciemnej strony mocy wyrok nie zostanie wykonany.
- Darujesz mi życie, jak odrzucę to kim byłem do tej pory?
- Chcę żebyś zrozumiał, że moc należy wykorzystywać dla dobra innych ludzi. Pragnę byś został jedi i mógł naprawić wyrządzone krzywdy. Decyzja jednak należy do ciebie.
Odrzucić to co daje mi siłę? Zaprzestać zemsty?

   Milczałem przez długi czas zastanawiając się nad odpowiedzią. On ciągle stał w wejściu i spoglądał na mnie, jak na dziecko, które właśnie coś nabroiło. Trwało to dłuższą chwilę. On pierwszy przerwał niezręczną ciszę.
- Pewnie się zastanawiasz co stało się z twoim poczuciem mocy? – zapytał.
Spojrzałem na niego. Więc wie coś na ten temat.
- W jaki sposób blokujesz dopływ mocy? – zapytałem.
- To nie ja. – Odparł z lekkim uśmiechem. – W tej części więzienia znajdują się stworzenia, które tworzą dziury w mocy. Dlatego nie możesz korzystać ze swoich zdolności.
Myślałem, że oczy wyjdą mi z orbit. Stworzenia odpychające moc. Mój umysł nie mógł przyswoić tej informacji. To było nie dorzeczne. Zaraz. Skoro ja nie mam mocy, to on też nie.
- Nawet o tym nie myśl. Strażnicy zabili by cię, jak tylko wystawił byś głowę z celi. Jedyne bezpieczne wyjście to ja. Jedź ze mną do akademii jedi. Pokażę ci jak powinieneś wykorzystać moc.
Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Przecież próbowałem go zabić, a on chce szkolić mnie na rycerza jedi. Musze przyznać, że jest coś w tym człowieku. Można to nazwać naiwnością, lecz on naprawdę wierzy w ludzi. Zresztą i tak nie mam wyboru. Muszę się zgodzić. Na zemstę jeszcze nadejdzie czas.
- Dobrze. Pojadę z tobą. – odpowiedziałem patrząc mu w oczy.
- Zatem chodźmy. Statek już czeka. – mówiąc to wręczył mi mój miecz. – To chyba należy do ciebie.
Przyjąłem miecz.

   Mistrzu nie zawiodłem Zniszczę jedi tak jak obiecałem. Potrzebuję tylko odrobinę czasu na przygotowania. Zemsta nadejdzie...

PODRÓŻ


   Skaywalker miał rację. Zaraz po wyjściu z więzienia poczułem się jak ślepiec, który odzyskał wzrok. Moc wróciła. Idąc korytarzem czułem na sobie pogardliwe spojrzenie strażników. Zapewne każdy z nich miałby ochotę wykonać na mnie wyrok. Całą drogę nie odezwałem się ani słowem, lecz gdy zobaczyłem nasz środek transportu szczęka mi opadła.
- Co za kupa złomu.
Skaywalker uśmiechnął się i ruszył w kierunku rampy wejściowej na statek, przy której stała grupa osób.
- Czy twój statek choć raz nie może być w pełni sprawny? – spytała przywódczyni Nowej Republiki swojego męża.
- To nie moja wina. – odparł rozkładając ręce.
Rozpoznałem prawie wszystkie osoby. Siostrę Skaywalkera, szwagra, Wookiego i złotego robota protokalnego, którzy nieodłącznie im towarzyszą. Jedyną osobą, której nie rozpoznałem był chłopiec w płaszczu jedi. Miał chyba ze trzy lata mniej niż ja. Spoglądał na mnie spokojnym, badawczym wzrokiem. Stałem z tyłu. Skaywalker przywitał się z wszystkimi i przywołał mnie skinieniem ręki.
- Jesteś gotowy? – zapytał.
Odpowiedziałem skinieniem głowy po czym, wszyscy ruszyli po rampie na pokład statku. Mistrz jedi nakazał mi usiąść przy stoliku w świetlicy. Naprzeciwko mnie usadowił się robot, a reszta udała się do sterowni.
- Chyba nas sobie nie przedstawiono. – odezwał się robot. – Jestem C3-PO. Moim zadaniem jest ułatwianie kontaktów miedzy ludźmi, a robotami. Z moich informacji wynika, że postanowił pan rozpocząć szkolenie w akademii jedi. Muszę przyznać, że to była bardzo dobra decyzja. Zważywszy na pana położenie. Jednak były już podobne przypadki w historii akademii. Nawet sam pan Luke przeszedł na ciemną stronę.
- Co powiedziałeś? – przerwałem mu nagle.
Robot odwrócił się jak oparzony. Skierował na mnie swoje foto receptory i odparł:
- Powiedziałem, że pan Luke przeszedł kiedyś na ciemną stronę mocy. Było to ...
Więc nawet wielki mistrz jedi miał chwilę słabości. Ten robot jest wielce pomocny. Może trochę za bardzo gadatliwy, ale posiada cenne informacje. Już miałem wypytać go o szczegóły, gdy do świetlicy wrócili Skaywalker ze swoją siostrą.
- Widzę, że poznałeś już C3-PO. Nie był zbyt uciążliwy? – spytała przywódczyni.
- Nie. Sądzę, że bardzo ciekawie opowiada. – odparłem z uśmiechem.

   Wszyscy usiedli i statek zaczął się unosić. Trzęsło bardziej niż na najbardziej zwariowanych karuzelach.
- Nie cierpię podróży kosmicznych. – jęknął droid.
Po kilku minutach do świetlicy wszedł Han Solo i oznajmił wszystkim, że właśnie weszliśmy w nadprzestrzeń. Usiadł koło żony i obdarzył mnie badawczym spojrzeniem. Wyczułem jego nieufność do mnie. Postanowiłem opuścić to towarzystwo. Zapytałem czy mógłbym się udać na spoczynek. Na to mistrz jedi zaoferował, że pokaże mi gdzie mogę odpocząć.

   Weszliśmy w korytarz z pokojami dla załogi i gości. Wskazał mi drugie drzwi na lewo mówiąc:
- To będzie twoja kajuta na czas podróży. Gdybyś czegoś potrzebował to daj mi znać. Zajmuję sąsiednią kajutę. Życzę miłego odpoczynku.
- Dziękuję. – odpowiedziałem i wszedłem do środka.

   Mogłem się spodziewać tego co zobaczę. Było to niewielkie pomieszczenie z dwiema pryczami i stolikiem wbudowanym w ścianę naprzeciw drzwi. Położyłem się i dopiero teraz uzmysłowiłem sobie, że nie mam w ogóle bagażu. Uznałem jednak, że nie ma to znaczenia. Właściciel speluny, w której nocowałem ucieszy się jak przejrzy moje rzeczy. Uśmiechnąłem się. Na razie nie pozostało mi nic innego jak odpocząć. Zasnąłem...

- Nie! – obudziłem się z krzykiem.
Ręka odruchowo powędrowała w kierunku miecza. Usiadłem na pryczy. Poczułem na plecach pot, który przyprawiał mnie o dreszcze. Złapałem się za głowę. To znowu ten sen.
Drzwi się rozsunęły i pokazała się w nich postać z mieczem świetlnym w dłoni. Sądziłem, że to Skaywalker, lecz to nie był jego głos.
- Co się stało? – usłyszałem pytanie.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem młodego jedi. Spoglądał na mnie swoimi wielkimi oczami. - Wszystko w porządku? Przechodziłem korytarzem i usłyszałem twój krzyk.
- Wszystko dobrze, niczego nie potrzebuję. – odpowiedziałem spuszczając głowę.
- Na pewno?
- Tak.
- Chyba nas sobie nie przedstawiono. Jestem Anakin. – mówiąc to wyciągną rękę w moim kierunku.
- Czemu się o mnie martwisz. Przecież próbowałem zabić twojego mistrza.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która chciała zabić wujka Luka.
Spojrzałem na niego. Wciąż trzymał wyciągniętą rękę, więc zachowując pozory uścisnąłem ją.
- Spodoba ci się w akademii. Jak dolecimy to przedstawię ci siostrę i brata. Nie martw się. Treningi są ciężkie, ale dasz sobie rade. Słyszałem, że masz duże zdolności. Będzie niezła zabawa.
- Zapewne. – mruknąłem.
- To ja już pójdę. Mam pomóc Chewbacce w naprawach. Miło było cię poznać. Do zobaczenia później.
Wyszedł, a ja poczułem ulgę. Postanowiłem wyrzucić z siebie resztki wspomnień poprzez medytację. Usiadłem na pryczy i zwalniałem stopniowo oddech. Zapadałem w trans jedi, w którym nie czuje się głodu i jest się kompletnie odciętym od tego co się dzieje wokoło. Poczułem wstrząs i otworzyłem oczy. Wyczułem obecność wielu osób władających mocą. Pewnie dolecieliśmy do akademii. Wiec jestem w miejscu szkolenia jedi. Ja im pokażę prawdziwą moc. Zniszczenie tego miejsca będzie początkiem mojej batalii przeciw zabójcom mojego mistrza. Uśmiechnąłem się szyderczo i ruszyłem w kierunku świetlicy. Mój czas nadchodzi...

PIERWSZY DZIEŃ


   Nim doszedłem do świetlicy statek był już na powierzchni planety. Wszyscy czekali już przy wyjściu. Brakowało tylko Hana Solo i Wookiego, którzy zapewne kończyli procedury lądowania. Przystanąłem u wyjścia z korytarza. Postanowiłem nie przeszkadzać w przygotowaniach. Jedi byli ubrani w swoje tradycyjne stroje, a Przywódczyni Nowej Republiki, co mnie niezmiernie zdziwiło, miała na sobie kombinezon pilota i narzuconą na ramiona luźną koszulę z długimi rękawami.

   Skaywalker rozejrzał się po statku i doszedł do wniosku, że wszyscy są już gotowi. Następnie nacisnął przycisk otwierający śluzę, która z sykiem opadła na płytę lądowiska. Pierwsza zeszła Leia Organa Solo, po niej Skaywalker, Anakin i złocisty robot. Ja podążałem za nimi.

   To co zobaczyłem wprowadziło mnie w osłupienie. Jeszcze z dużej odległości od planety wyczułem wiele istot władających mocą, ale nie sądziłem że jest ich aż tyle. Moim oczom ukazała się ogromna kamienna świątynia. Spostrzegłem zmierzający w stronę statku orszak powitalny. Składał się z dwudziestu trzech jedi i robota typu R2. Na przedzie szła trójka, za nimi robot, a następnie pozostali w dwóch rzędach. Wszyscy byli ubrani w tradycyjne stroje jedi. Przyglądając się im widziałem istoty różnych ras. Orszak zatrzymał się przed nami, a dwa rzędy rozstąpiły się tworząc przejście. Twarze wszystkich zwrócone były w kierunku gości, a w szczególności w moją stronę. Zapewne informacja o moim zamachu na ich mistrza już tu dotarła.

   Zastanawia mnie tylko jedno. Jak ja się ich wszystkich pozbędę? W oddali zobaczyłem prawie pięćdziesiąt osób wymachujących mieczami świetlnymi. Z drugiej strony placu kilkanaście osób ćwiczyło podnoszenie kamieni. Gdzie nie gdzie widać było pojedynczych adeptów jedi, którzy medytowali lub po prostu odpoczywali. Co chwilę z dżungli wychodziły i wchodziły dwu osobowe grupy.

   To dziwne, ale poczułem się prawie jak w domu. Znalazłem miejsce, do którego pasowałem. Narastało we mnie szczęście i już chciałem odrzucić to uczucie, gdy zobaczyłem ją. Podczas czułych uścisków kaptur zsunął się jej z głowy i odsłonił jej twarz. Była piękna, jej długie ciemny blond włosy doskonale pasowały do brązowych oczu. Od razu zauważyłem podobieństwo do Przywódczyni Nowej Republiki. To musiała być siostra Anakina. Gdy ze statku wyszedł Han Solo doszło do kolejnych uścisków. Wciąż nie mogłem oderwać od niej wzroku.

   Sądząc z twarzy mężczyzny, z którym rozmawiał Skaywalker, wieści musiały być naprawdę dobre. Mistrz jedi przywołał mnie skinieniem ręki.
- Mistrzu Durronie pozwól że ci przedstawię nowego studenta. Chciałbym abyś go szkolił. Miałeś doświadczenie z ciemną stroną mocy, więc wiesz co należy zrobić. Ma wielki potencjał, lecz jest w nim wiele gniewu.
- Wyczułem nim wylądowaliście. Jak sobie życzysz mistrzu, przyjmę go jako mojego padawana. – odezwał się mężczyzna.
– Chodźmy, pokażę wam wasze pokoje.
- Tak. Wejdźmy do środka. – powiedział do wszystkich Skaywalker.
Ruszył w stronę wejścia do budynku. Obok niego szedł Durron, ja byłem pół kroku za nimi, a na końcu szła reszta towarzystwa. Cały pochód zamykały dwie kolumny jedi.
- Jak się mają sprawy w akademii? – zapytał mistrz jedi.
- Wszystko przebiega w należytym porządku. Kam uczy walki na miecze, Tiona prowadzi wykłady, a reszta wypełnia różne misje dla Nowej Republiki. – odparł Durron.
- To dobrze.
- Mistrzu czy wybrałeś już dziewięć osób na te nowe stanowiska?
- Nie. Jeszcze nie zdecydowałem, kto to będzie. Muszą to być osoby, które poradzą sobie z takim wyzwaniem. Nie ma wielu odpowiednich kandydatów. Kto wie może tobie przypadnie ten zaszczyt. – rzekł Skaywalker z uśmiechem.
- To chyba nie był by najlepszy pomysł. – stwierdził gorzko mój nowy mistrz i obaj jedi wybuchli śmiechem.

   Po wejściu do świątyni mistrz Durron zaprowadził mnie do mojego pokoju. Reszta skręciła w inny korytarz i znikli mi z oczu. Mój pokój znajdował się na końcu korytarza. Był mały i słabo wyposażony.
- Na łóżku leży twój płaszcz i kuferek z różnymi rzeczami. Jeżeli byś czegoś potrzebował to nie wahaj się mi powiedzieć. – oznajmił mistrz.
- Nie dziękuję. Mam wszystko czego mi potrzeba. – odparłem.
- Skoro tak to odpocznij trochę. Za dwie godziny oprowadzę cię po akademii, jeżeli nie masz nic przeciwko temu.
- Dobrze.
Drzwi się zamknęły i zostałem sam. Przeglądnąłem zawartość kuferka, jednak nie znalazłem niczego nadzwyczajnego. Trochę ubrań, torba podróżna i kilka drobiazgów codziennego użytku. Przebrałem się w nowy płaszcz i położyłem na łóżku. Było w miarę wygodne. Powróciły wspomnienia, zarówno te dawne, jak i te z przed kilku minut. Z jednej strony pamięć o mistrzu i chęć zemsty, a z drugiej piękna młoda jedi i spokojne życie w akademii. Durron był słowny, przyszedł po mnie o umówionej godzinie. Czekałem na niego przy drzwiach i wyszedłem na korytarz, gdy był metr od nich.
- Widzę, że jesteś już gotowy. Więc, chodźmy.
Ruszyliśmy korytarzem, a mistrz Durron zaczął opowiadać.
- Ten budynek składa się z pięciu poziomów. My znajdujemy się na drugim, który z trzecim i czwartym tworzy kompleks mieszkalny. Dodatkowo na trzecim poziomie znajduje się stołówka. Pod na mi są hangary, a na piątym poziomie mieści się Wielka Sala, w której odbywają się wykłady.
- Czy to jest jedyna budowla na tej planecie?
- Nie. Znajduje się tu wiele innych świątyń. Zamieszkujemy tą, gdyż jest największa. Po za tym tu mieściła się baza rebeliantów, wiec był tu już odpowiedni sprzęt. Założę się, że jesteś głodny. Chodźmy coś zjeść.

   W jadalni było prawie pusto. Musiały się teraz odbywać zajęcia, ponieważ budynek był praktycznie opustoszały. Wyczułem niknące już ciemne moce i postanowiłem się dowiedzieć o nich czegoś więcej.
- Czy miało tu miejsce starcie ciemnej strony z jasną?
- Dostrzegłeś ciemne moce czające się w zakamarkach świątyni. Twoja moc jest większa niż sądziłem... Tak miała tu miejsce wielka bitwa. Miało to miejsce tuż po założeniu akademii. Pierwsi studenci stoczyli pojedynek z duchem starożytnego sitha Exara Kuna. Dzięki połączeniu sił zdołali go unicestwić w Wielkiej Sali.
- Rozumiem. Czy mógłbym zobaczyć to miejsce?
- Nie widzę przeszkód. Teraz nie powinno tam być nikogo.
Turbowinda bardzo szybko zawiozła nas na piąte piętro. Gdy z niej wyszedłem moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Od razu wyczułem miejsce, w którym został zniszczony duch sitha. Wchłonąłem tą ciemną energię wprost do serca. Czyli sithowie byli wszędzie, nawet tu. Rozglądałem się jeszcze, lecz nic nadzwyczajnego nie zauważyłem.
- Wspaniałe pomieszczenie. – rzekłem.
- Też tak sądzę. Mistrz Skaywalker uwielbia tu przebywać. Masz może ochotę posłuchać wykładu, czy raczej porozglądać się po okolicy?
- Jeżeli to nie stanowi kłopotu to trochę pozwiedzam.
- Twój trening rozpoczniemy jutro z samego rana. Wypocznij. Będzie bardzo męczący.

   Durron odwrócił się i wyszedł z Wielkiej Sali. Ja stałe jeszcze chwilę usiłując wyłowić za pomocą mocy cząstkę historii, lecz nie udało mi się. Zrezygnowany opuściłem to miejsce. Cały wieczór chodziłem w około świątyni. Myślałem, że może ją zobaczę. Niestety cała rodzina Solo cieszyła się spotkaniem i przebywała wewnątrz budowli. Postanowiłem wrócić do pokoju. Trzeba przemyśleć wiele spraw, z których najważniejszą było pozyskanie potęgi starożytnego sitha...






Temat Autor Data  
Spoooko!
+]FoJ[+Marc 01·12·2003-15:01  
Odp: Dzięki
Darkman 01·12·2003-19:01  
Odp: lol
LiM 02·12·2003-02:02  
Odp: Sprostowanie
Darkman 02·12·2003-04:00  


 + DODAJ NOWY TEMAT 




--------------------------------------
Autor: Mejziq
Aktualizacja: 01·12·2003 - 13:01



 : DRUKUJ 

     




   


f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s © 2000-2005 f·p·p productions. Skontaktuj się z nami w celu uzyskania dodatkowych informacji.
Przeczytaj reklama z nami, aby dowiedzieć się jak ukierunkować swoje produkty i usługi do graczy.


Dzisiaj jest Poniedziałek · 6 Maja · 2024
Strona wygenerowana w 0.070248 sek.